Ton Waszych wypowiedzi był bardzo różny: jedni z Was bagatelizowali temat, uznając nasze porady za oczywiste. Inni natomiast zdradzali swoje sposoby na upał w aucie i opowiadali o tym, jakie ustawienia preferują, a jakie uważają za niedorzeczne.

Tak czy inaczej, czas skonfrontować Wasze uwagi z naszą wiedzą. Tych, którzy są stuprocentowo przekonani do własnych racji, prawdopodobnie nie przekonamy do zmiany podejścia do tematu klimatyzacji w aucie. Ale jesteśmy też przekonani, że niektórym czytelnikom nasze uwagi mogą pomóc w skutecznej walce z upałem.

Użytkownik „ja to ja” pisze: „Automatyczna klima sama sobie będzie regulować wszystko. Nie dawaj temperatury na minimum. Tylko tyle ile chcesz, a efekt będzie jednakowy. Automat to automat”. Wtóruje mu użytkownik o nicku „Ważne”: „Dokładnie. Jeśli zadasz automatowi schłodzenie do 22 stopni, to będzie to robił do skutku, co z tego że ustawię niższą temperaturę”.

Polemizuje z nimi „wonky”: „a jak na zewnątrz jest 38 to mam nastawić na 33?... Piszesz dokładnie to, co mówi mój szwagier... Nie po to mam klimę, żeby się w aucie spocić...”.  A jaka jest prawda? Czy automatyczna klimatyzacja rzeczywiście reaguje tak samo na ustawienie 20 stopni Celsjusza, jak na 25 stopni, kiedy na zewnątrz jest plus trzydzieści trzy stopnie?

Algorytmy sterowników automatycznej klimatyzacji różnych marek samochodów działają różnie, niemniej jedna zasada jest wspólna: intensywność chłodzenia i siła nadmuchu są proporcjonalne do różnicy między temperaturą w aucie, a tą, którą ustawisz na panelu automatycznej klimatyzacji.

Innymi słowy, jeżeli wsiadasz do rozgrzanego do 30 stopni wnętrza i nastawisz klimatyzację na 25 stopni, to najprawdopodobniej będzie ona chłodziła i dmuchała łagodniej, niż gdy ustawisz na panelu 20 stopni Celsjusza. Niektóre sterowniki automatycznych klimatyzacji udostępniają także ustawienie „Lo”, które pojawia się po ustawieniu najniższej możliwej temperatury, niejako poza zakresem. Wtedy klimatyzacja przełącza się w tryb mocnego, bardzo agresywnego schładzania i zazwyczaj przestaje reagować na zmiany temperatury w kabinie samochodu.

Klimatyzacja w samochodzie - regulacja temperatury Foto: Igor Kohutnicki / Auto Świat
Klimatyzacja w samochodzie - regulacja temperatury

Co więcej, inteligentne sterowniki klimatyzacji potrafią już mieszać ciepłe powietrze z zimnym, wykorzystując jednocześnie i chłód z parownika klimatyzacji, i ciepło z nagrzewnicy układu ogrzewania. W ten sposób udaje się uzyskać łagodniejsze chłodzenie dzięki podniesieniu temperatury powietrza, wylatującego z dysz nawiewu. W takiej sytuacji z dysz centralnych i podszybia leci powietrze lekko chłodne, a gdy ustawisz również nawiew na nogi, poleci na nie ciepło.

Niestety, wśród nowoczesnych systemów automatycznej klimatyzacji są również takie, które działają niemal zerojedynkowo. Granica między chłodzeniem a grzaniem nie jest płynna. W efekcie trudno jest utrzymać komfort termiczny w kabinie, bowiem wentylacja raz chłodzi, a zaraz potem grzeje, potem znowu chłodzi i cykl się powtarza.

Nie sposób uzyskać łagodne chłodzenie, bo gdy temperatura w kabinie zbliży się do zadanej, zaraz włącza się ogrzewanie. Nie są to częste przypadki, ale się zdarzają – jednym z nich był testowany kiedyś przez redakcję Opel Insignia 2.0 CDTI 4x4 z automatyczną skrzynią biegów i nadwoziem kombi. Ale być może problem dotyczył tylko tego jednego egzemplarza.

Internauta pod pseudonimem „Ważne” pisze także: „A przypominam jedną najważniejszą zasadę, o której tu zapomniano - jeśli na zewnątrz jest 30 stopni, to nie ustawiamy klimy na 19, bo to szok i przeziębienie gotowe, starajmy się ustawić parę stopni mniej na przykład 25. Będzie nam trochę za ciepło, ale i tak lepiej niż na zewnątrz i dużo lepiej niż w aucie bez klimy, które nagrzałoby się przy trzydziestce na zewnątrz do ponad 40-tu!”.

„wonky” odpowiada: „szok termiczny może być wtedy, gdy bezpośrednio przejdę z jednej skrajnej temperatury w drugą, ale gdy auto będzie się schładzało powoli, a nie od razu, więc pomalutku, to organizm nie będzie doznawał szoku... i odwrotnie... gdy już mamy chłodno w środku a na zewnątrz jest gorąco to przed końcem jazdy warto wyłączyć klimę albo uchylić okna...”.

Te uwagi są trafne, choć… Nie wszystkie. Rzeczywiście duża różnica temperatur nie jest korzystna dla zdrowia i utrzymywanie intensywności chłodzenia kabiny auta w rozsądnych granicach jest dobrym pomysłem. Natomiast jeżeli chodzi o uniknięcie szoku termicznego dzięki powolnemu schładzaniu kabiny, to ten temat nie jest już taki prosty.

Może się to udać, jeżeli auto zaparkowałeś w cieniu. Wtedy możesz je przewietrzyć, otwierając drzwi, po czym wsiąść do środka i delikatnie nastawić klimatyzację. Kokpit i dach Twojego samochodu nie będą promieniowały żarem i plan łagodnego schładzania powinien się udać.

Włącznik klimatyzacji w aucie Foto: Igor Kohutnicki / Auto Świat
Włącznik klimatyzacji w aucie

Ale co będzie, kiedy auto stało na słońcu? W jego kabinie nie będzie wtedy temperatury takiej, jak na dworze. Nie będzie to trzydzieści stopni Celsjusza. Tylko czterdzieści, może nawet pięćdziesiąt. Trudno do takiego auta wsiąść, nie chłodząc go wcześniej przed zajęciem miejsca za kierownicą. Dopiero kiedy temperatura w kabinie osiągnie rozsądny pułap, możesz zacząć marzyć o przełączeniu klimatyzacji na łagodne chłodzenie.

Dobrym pomysłem jest też powolne podnoszenie temperatury w samochodzie wtedy, kiedy za moment zamierzasz z niego wysiąść na trzydziestostopniowy upał. Z tym, że odradzałbym używanie w tym celu otwartych szyb, ponieważ wtedy powstaje w kabinie przeciąg, a nie każdy dobrze go znosi. Lepiej zmniejszyć intensywność nawiewu albo ustawić wyższą temperaturę na panelu klimatyzacji.

„ja to ja” pisze również: „Następna bzdura to nie dawać nawiewu na boczne szyby, bo struga powietrza się odbija, wpada do ucha i wieje w głowę. Pomiędzy fotel, ciało a okno. Tu samo, jeżeli odbija się od sufitu. Ma lecieć obok nas. Jednocześnie w ten sposób chłodzony jest bok kabiny”.

Jeżeli dobrze rozumiem zamysł piszącego ten komentarz, to polemizuje on z pomysłem kierowania bocznych nawiewów kokpitu na boczne szyby. Struga skierowana na szybę boczną nie „odbija” się od niej. Musi trafić na jakąś przeszkodę, aby zmienić swój bieg. I spotyka – gruby słupek drzwiowy.

To, czy zimne powietrze, płynące wewnętrznej powierzchni szyby bocznej, trafi na ucho i głowę kierowcy, zależy od jego wzrostu, a konkretnie od stopnia odsunięcia fotela od kierownicy. Ci, którzy siedzą blisko kierownicy, mają słupek boczny za sobą – płynące po bocznej szybie zimne powietrze nie powinno ich dosięgnąć.

„siwy” pisze: „NIGDY przy ręcznej klimatyzacji nie ustawiaj nadmuchu na nagrzaną przednią szybę, bo stracisz przednią szybę. Ja, mając taką klimatyzację, zapomniałem, że mam ustawiony nawiew na przednią szybę. Samochód stał cały dzień na słońcu i gdy włączałem klimatyzację, nie sprawdziłem, jak ustawiony jest nawiew i po kilku sekundach pracy klimatyzacji przednia szyba pękła”.

Rzeczywiście, duża różnica temperatur po obu stronach przedniej szyby może doprowadzić do jej pęknięcia. Są to rzadkie przypadki, ale jeżeli już się zdarzają, to pęknięcia są z reguły bardzo rozległe, np. na całą szerokość lub wysokość szyby. Jedynym sposobem na uniknięcie takiej sytuacji jest nie nastawianie maksymalnego chłodzenia na przednią szybę po tym, jak auto stało długo na słońcu.

Jest to szczególnie istotne w przypadku samochodów z tzw. szybami atermicznymi. Wyposażono je w filtr tej części widma promieniowania słonecznego, które transmituje energię cieplną. W efekcie wnętrze mniej się nagrzewa, ale szyba nagrzewa się tak mocno, że można na niej smażyć jajecznicę.

Przednia szyba samochodu
Przednia szyba samochodu

Ryzyko pęknięcia przedniej szyby, na którą nagle skierujemy silny strumień lodowatego powietrza, jest największe po długim postoju auta dlatego, że podczas jazdy szyba chłodzona jest przez opływające auto powietrze zewnętrzne i nie osiąga aż tak wysokich temperatur, jak na postoju.

„mario bez wlosow” pisze tak: „Mam jeszcze jedną radę dotyczącą klimy. Po schłodzeniu kabiny i rozpoczęciu jazdy - bezwzględnie zmienić ustawienie obiegu powietrza na opcję kabinową, czyli wewnętrzny obieg. W efekcie mniej obciążana jest sprężarka, chłodzi już chłodne powietrze z wnętrza, można zmniejszyć siłę nawiewu, szybciej osiągamy niską temperaturę. Klima nie musi schładzać powietrza o temperaturze np. 30 stopni Celsjusza, zassanego z zewnątrz”.

„Majka” ripostuje: „Obiegu wewnętrznego używa się awaryjnie, kiedy jedziesz za kopcącą ciężarówką, przez wypalane trawy itp. Jeżeli obieg wewnętrzny powietrza włączysz na dłużej, to po jakimś czasie spadnie poziom tlenu do takiego stanu, że zemdlejesz. Jak będziesz miał pasażerów, to tlenu zabraknie szybciej, no chyba, że masz nieszczelne auto”. I ma absolutną rację co do tego, że długotrwałe używanie recyrkulacji powietrza w kabinie potrafi pogorszyć samopoczucie kierowcy, jego szybkość reakcji, a tym samym komfort i bezpieczeństwo jazdy.

Natomiast jeżeli chodzi o przytoczone przez „mario…” aspekty techniczne, to sprawa wygląda następująco. Tak, po przełączeniu obiegu powietrza na zamknięty, sprężarka musi wykonać mniejszą pracę. W zależności od jej konstrukcji, może to oznaczać ustawienie niższego wydatku kompresora (jeżeli ma regulowaną wydajność) lub (i) wydłużenie cykli włączania i wyłączania kompresora.

Być może przełoży się to na wyższą trwałość tego podzespołu, ale nie musi tak być. Natomiast koszt dla zdrowia i bezpieczeństwa jazdy nie jest tego wart. Pomijając zużywanie tlenu w kabinie, które jest tym szybsze, im więcej pasażerów wieziesz, to po zamknięciu dopływu powietrza z zewnątrz i pozostawieniu włączonej klimatyzacji wilgotność powietrza w kabinie może spaść tak drastycznie, że będą Cię piekły oczy.

Klimatyzacja zawsze osusza powietrze, czego dowodem jest kapiąca pod auto woda. Kiedy zasysane jest powietrze z zewnątrz, które podczas upałów ma bardzo wysoką wilgotność, to ta wilgoć jest wyłapywana w parowniku i odprowadzana pod samochód. W efekcie do kabiny trafia suche, ale nie ekstremalnie suche powietrze.

Jeżeli natomiast klimatyzacja zasysa powietrze nie z zewnątrz, a z kabiny – czyli takie, które już wcześniej osuszyła – to wilgotność w kabinie może spaść do naprawdę ekstremalnie niskiej wartości. To dokładnie odwrotnie, niż w przypadku pracy wentylacji na obiegu zamkniętym z wyłączoną klimatyzacją – wtedy wilgotność rośnie tak bardzo, że na szybach pojawia się skroplona para. Obiegu zamkniętego używamy tylko wtedy, gdy nie ma innego wyjścia i możliwie jak najkrócej.

Zamkniętego obiegu powietrza w kabinie używaj tylko wtedy, kiedy jest to absolutnie niezbędne i jak najkrócej. Foto: Igor Kohutnicki / Auto Świat
Zamkniętego obiegu powietrza w kabinie używaj tylko wtedy, kiedy jest to absolutnie niezbędne i jak najkrócej.

„Skorpion” pisze: „Tyle że w Mercedesie obieg wewnętrzny też jest automatyczny i włącza się sam, jak wyczuje smrody spalin samochodu poprzedzającego, natomiast po włączeniu manualnym wyłączy się automatycznie po pięciu minutach”.  W wielu automatycznych systemach klimatyzacji samochodowej można wymusić zasysanie powietrza z zewnątrz, nawet wtedy, gdy układ posiada sensor jakości powietrza.

„Kryslc” dzieli się swoim patentem na upał: „Patent mam taki: wsiadam i ruszam ze wszystkimi otwartymi oknami, włączam klime i po jakimś czasie zamykam okna, więc nie muszę czekać. Nie polecam wrażliwym na przewianie”. Rzeczywiście, przeciąg powstający po otwarciu wszystkich okien jest ryzykownym pomysłem. Natomiast można zastosować inne, ciekawe rozwiązanie.

Jeżeli samochód jest w ruchu, warto uchylić jedno z tylnych okien. Jeżeli kierowca podróżuje sam, niech będzie to okno w tylnych lewych drzwiach. Przy włączonym mocnym nadmuchu, powietrze będzie się swobodnie wydostawało na zewnątrz szparą w oknie, a przy sprzyjających okolicznościach będzie tamtędy wysysane.

To znacznie przyspieszy wymianę gorącego powietrza w kabinie na chłodne z klimatyzacji. Co prawda każdy samochód ma system kanałów odprowadzających powietrze z kabiny, jednak ich przepustowość nie czyni ich tak skutecznymi, jak uchylone okno.

Co więcej, w niektórych autach, w których powietrze wydostaje się z kabiny przez bagażnik, to po jego szczelnym wypełnieniu bagażami może dojść do zablokowania układu odprowadzającego powietrze z kabiny. Wtedy wystarczy zrobić minimalną szparę w tylnym bocznym oknie, aby rozwiązać problem.

„Glock” radzi: „wszystko ok tylko folię z odblaskiem umieszcza sie NA SZYBIE od zewnątrz, a nie wewnątrz samochodu - o niebo lepiej wtedy spełnia swoją rolę. Przy założeniu odblasku na zewnątrz temperatura w środku jest przynajmniej 10 stopni niższa”. Bardzo dobry pomysł – jeżeli tylko uda się podczas wyłączania silnika nie zaparkować wycieraczek tylko pozostawić je na środku szyby, to wiatr nie powinien zerwać takiej folii.

Gorzej, gdy spadnie deszcz. Niemniej folia umieszczona poza kabiną z pewnością przyczyni się do obniżenia temperatury w zaparkowanym aucie, ponieważ rozgrzana od słońca sama promieniuje ciepłem, które pozostanie poza samochodem i nie rozgrzeje kabiny.

„Bodek” krytykuje: „Cyt. >Konwekcja w bardzo dużym uproszczeniu będzie miała miejsce na przykład wtedy, kiedy powietrze z rozgrzanej płyty podłogowej...<. Rozgrzana płyta podłogowa?. Owszem. W lecie na słońcu całe nadwozie się mocno nagrzewa. Ale płyta podłogowa najmniej. Bo od czego?... Skoro cały czas jest w cieniu. Brawo pismaki”.

Rzeczywiście, płyta podłogowa rozgrzewa się najmniej. Ale po pierwsze, po ośmiu godzinach stania auta w słońcu, wszystko będzie w nim gorące. Fotele nagrzeją się od dachu, podłoga od foteli, albo po prostu od gorącego powietrza, które jest w aucie. Podłoga to nie tylko blacha, ale też solidne kilogramy grubych mat wygłuszających, umieszczonych pod dywanikami, które stanowią potężny akumulator ciepła.

Panel klimatyzacji
Panel klimatyzacji

Po drugie, podłoga (a zwłaszcza tunel środkowy) w niektórych autach zaczynają emitować ciepło po ruszeniu z miejsca i rozgrzaniu układu wydechowego. Istnieją samochody, np. nieduże, tylnonapędowe BMW, w których tunel podłogowy podczas jazdy w korku (wtedy nie chłodzi go powietrze, opływające podwozie) grzeje tak mocno, że nawet w chłodne dni w kabinie robi się gorąco i trzeba włączać klimatyzację.

„bęc” pyta: „Wszystkie rady zanotowałem. Niestety nie posiadam klimatyzacji w samochodzie. Może w takiej sytuacji jakaś rada?”. Nawet w aucie bez klimatyzacji można coś zrobić, żeby powalczyć z upałem. Najlepszą, choć z pozoru banalną radą, jest parkowanie w cieniu.

Warto zrobić kilka kółek po osiedlu w poszukiwaniu zacienionego miejsca, by potem nie wsiadać do sauny. Zupełnie rozsądnym pomysłem jest też przeparkowanie auta w inne miejsce, kiedy po południu na obecnym miejscu cień się skończy.

A dlaczego w aucie bez „klimy” parkowanie w cieniu ma tak duże znaczenie? Przede wszystkim im więcej ciepła nagromadzi się w aucie, tym trudniej będzie je rozproszyć. Takie schładzanie nagrzanego na słońcu auta do temperatury, jaka panowałaby w kabinie, gdyby stało ono w cieniu, może wymagać bardzo długiej jazdy z uchylonymi szybami.

Dodatkową sprawą jest to, że kiedy włączysz nawiew w nagrzanym słońcem aucie, to z jego dysz nie poleci powietrze o temperaturze otoczenia. Nie ma nawet co o tym marzyć. Po przekręceniu kluczyka i włączeniu dmuchawy do kabiny zacznie lecieć żar niczym z pieca hutniczego. Jeżeli więc auto stało na słońcu, to masz dwa wyjścia.

Pierwsze: otworzyć drzwi, nastawić dmuchawę na maksimum i odczekać, aż z nawiewów przestanie lecieć żar. Drugie, niewymagające czekania: po ruszeniu z miejsca wyłącz dmuchawę nawiewu i wietrz auto poprzez uchylone szyby. Wtedy ciepło zgromadzone w kanałach układu wentylacji nie będzie dodatkowo rozgrzewało kabiny Twojego samochodu.

Jeżeli wyłączenie dmuchawy nie pomoże i z dysz nadal będzie leciało nieznośne ciepło, to włącz zamknięty obieg powietrza – to rozwiąże sprawę. Nie zapomnij jednak z powrotem włączyć poboru powietrza z zewnątrz, kiedy już zamkniesz szyby.

„wawa” pisze: „Ten artykuł pisał debil”. Muszę powiedzieć, że byłeś blisko. Rzeczywiście mam ksywę na literę D, nawet liczba liter się zgadza, a cztery z nich są właściwe. Jednak to nie ten wyraz. Ale zawsze możesz spróbować jeszcze raz. :)

Ponieważ pierwszy raz tak rozlegle odniosłem się do Waszych uwag na temat wcześniejszego artykułu, to chętnie poznam Waszą opinię, czy taka forma redakcyjnej interaktywności Wam odpowiada. Zapraszam do komentowania!