Producenci samochodów stawiają miłośników dobrego nagłośnienia pod ścianą. Coraz perfidniej ograniczają możliwości wymiany firmowego audio. Za dobre zestawy wymagają słonych dopłat w salonach: nawet powyżej 10 tys. zł. Kto zaś nie chce zapłacić, otrzymuje radioodbiornik słabej jakości i równie kiepskie głośniki. Taki komplet gra ledwie satysfakcjonująco, a – co najgorsze – trudno go wymienić na lepszy system.

Obecnie liderem w tworzeniu barier do wymiany sprzętu jest grupa VW. Wraz z nową generacją urządzeń montowanych w Skodach, Seatach i VW pod nazwami Bolero, Amundsen, Composition, Discover i Media System wprowadzono sprytne rozwiązanie: odseparowaną konstrukcję. To, co kierowca widzi na desce rozdzielczej, to zaledwie ekran z kompletem przycisków.